Widzisz ją czasem podczas górskich wędrówek albo w ogrodach botanicznych. Wysoka, dumnie wyprostowana roślina o ciemnofioletowych, niemal magicznych kwiatach. Kusi wyglądem jak roślinna femme fatale. To tojad, znany również jako mordownik, psia trucizna albo kapturnica. Nazwy jak z kryminału? I słusznie – ta roślina naprawdę potrafi zabić.
Z dala od ust i nosa
Tojad należy do najbardziej trujących roślin występujących w Polsce. W jego tkankach znajduje się akontyna – alkaloid o bardzo silnym działaniu neurotoksycznym. Wystarczy niewielka ilość, by doszło do zatrucia: mrowienie, paraliż mięśni, zaburzenia pracy serca, a nawet zatrzymanie oddechu. Co gorsza, trucizna działa nie tylko po spożyciu – może wniknąć przez skórę. Dotknięcie liścia nie zrobi ci krzywdy, ale sok z uszkodzonej rośliny? Lepiej nie ryzykować.
Dlaczego więc nie wyrwać i nie spalić?
Bo tojad, mimo swojej toksyczności, jest w Polsce gatunkiem chronionym. I słusznie. To ważny element naszej rodzimej flory, szczególnie w górskich ekosystemach. Rośnie dziko głównie w Sudetach i Karpatach, czasem w Bieszczadach, rzadziej na niżu. Lubi cieniste, wilgotne miejsca – łąki, zarośla, skraje lasów. Zniknięcie tojadu z naturalnych stanowisk oznaczałoby zubożenie środowiska. A przecież nie każda piękna roślina musi być bezpieczna. Tak samo jak nie każda niebezpieczna – zbędna.
Roślina z przeszłością
Tojad od wieków budził respekt. W starożytności używano go jako trucizny do strzał. W średniowieczu – do pozbywania się „kłopotliwych” osób. W medycynie ludowej próbowano leczyć nim reumatyzm czy nerwobóle, ale zawsze na granicy ryzyka. Dziś, dzięki nowoczesnej toksykologii, wiemy, że z tojadem nie ma żartów. I chyba właśnie to budzi taki respekt.
Kusi, bo jest piękny
Nie da się ukryć: tojad wygląda zjawiskowo. Intensywnie granatowe lub fioletowe kwiaty przypominają miniaturowe hełmy – stąd zresztą jedna z ludowych nazw: hełm żołnierza. W ogrodach botanicznych często jest sadzony jako ozdoba – ale z odpowiednim ostrzeżeniem. Bo wciąż obowiązuje ta sama zasada: podziwiaj, ale nie dotykaj.
Na koniec, zamiast morału
Tojad to roślina jak z opowieści: piękna, niebezpieczna i chroniona. Jakby wymyślona przez autora powieści gotyckiej. Ale to nie literatura – to nasza przyroda. I choć nie nadaje się do bukietu ani do herbatki ziołowej, zasługuje na szacunek. I ostrożność.




