Dom Tyrolski nr 5 w Mysłakowicach – świadek alpejskiej historii na Dolnym Śląsku
W sercu Dolnego Śląska, u podnóża Karkonoszy, znajduje się niezwykły ślad alpejskiego dziedzictwa – Dom Tyrolski nr 5 w Mysłakowicach. Ten niepozorny na pierwszy rzut oka budynek to jeden z najcenniejszych przykładów osadnictwa tyrolskiego na ziemiach Dolnego Śląska. Jego historia sięga XIX wieku i wiąże się z dramatycznymi losami emigrantów religijnych z Tyrolu.
Tyrolczycy w Karkonoszach – historia przesiedleń
W latach 30. XIX wieku, na terenie dzisiejszej Austrii – w dolinie Zillertal w Tyrolu – wybuchł spór religijny. Protestanci, będący tam mniejszością, zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów na mocy dekretu cesarskiego. To właśnie wtedy z pomocą przyszedł król Prus – Fryderyk Wilhelm III – który zaproponował uchodźcom nowe życie na ziemiach Śląska.
Grupa ponad 400 osadników przybyła do Mysłakowic, gdzie rozpoczęli budowę nowego życia. Aby nie utracić swojego stylu życia i kultury, postanowili wznieść domy w stylu przypominającym architekturę rodzinnych Alp. Tak narodziła się osada tyrolska, która dziś stanowi unikatowy fenomen kulturowy na ziemiach polskich.
Dom Tyrolski nr 5 to przykład klasycznego domu alpejskiego przeniesionego na grunt śląski. Budynek wykonany jest z drewna, a jego konstrukcja opiera się na solidnych balach, które doskonale radziły sobie z surowym klimatem gór. Charakterystyczne są tu także szerokie balkony z rzeźbionymi balustradami, często ozdobionymi motywami roślinnymi – liśćmi, kwiatami, a czasem sercami, co było typowe dla ludowego stylu Tyrolu.
Na szczególną uwagę zasługuje duży, dwuspadowy dach, który w przeszłości pozwalał gromadzić śnieg i chronił przed jego zsuwaniem się na przechodniów. Wewnątrz domów tego typu zwykle znajdowała się część mieszkalna połączona z częścią gospodarczą – dla zwierząt i zapasów.
Dziś Dom Tyrolski nr 5 pełni funkcję nie tylko architektonicznej ciekawostki, ale również świadka trudnej historii migracji i adaptacji społecznej. To symboliczna pamiątka po ludziach, którzy musieli opuścić ojczyznę, ale zachowali swój język, wiarę i styl życia.
Choć przez lata wiele podobnych domów popadło w ruinę lub uległo przekształceniom, niektóre – jak ten w Mysłakowicach – przetrwały i są dziś poddawane renowacjom. Ich istnienie stanowi ważny element lokalnej tożsamości, a także przyciąga turystów zainteresowanych nietypową architekturą regionu.
Mysłakowice – wioska z alpejskim klimatem
Miejscowość Mysłakowice, w której znajduje się Dom Tyrolski nr 5, to nie tylko punkt na mapie Dolnego Śląska. To także część wyjątkowej, niemal zapomnianej historii wielokulturowego dziedzictwa regionu. Poza domami tyrolskimi, w okolicy znajdują się również inne ślady obecności niemieckiej, czeskiej i austriackiej – będące dowodem na skomplikowaną i wielowarstwową historię Dolnego Śląska.
Dom Tyrolski nr 5 w Mysłakowicach to znacznie więcej niż zabytkowy dom. To pomnik determinacji i wiary grupy ludzi, którzy w obliczu prześladowań znaleźli nowe miejsce na ziemi i wnieśli do niego fragment swojej ojczyzny. Zachowanie tego dziedzictwa jest obowiązkiem zarówno lokalnych władz, jak i wszystkich, którzy cenią różnorodność kulturową i pamięć o przeszłości.
Na balkonie tego tyrolskiego domu znajduje się inskrypcja w języku niemieckim: „GOTT SEGNE DEN KÖNIG FRIEDRICH WILHELM III”, co oznacza „Boże, błogosław króla Fryderyka Wilhelma III”. Została ona wyrzeźbiona w 1838 roku przez Johannesa Lublassera jako wyraz wdzięczności dla króla Prus, który pozwolił tyrolskim osadnikom osiedlić się na tych terenach.
Nowe życie starego domu – historia Bernarda Kempińskiego i renowacji Domu Tyrolskiego nr 5
Choć Dom Tyrolski nr 5 w Mysłakowicach swoje początki zawdzięcza XIX-wiecznym osadnikom z Alp, to jego współczesne oblicze to w dużej mierze dzieło jednego człowieka – Pana Bernarda Kempińskiego. Jego historia mogłaby być scenariuszem filmowym: przez lata był marynarzem, przemierzającym świat na statkach, aż pewnego dnia trafił do Mysłakowic i zakochał się… w drewnianym, zaniedbanym domu z duszą.
Zafascynowany architekturą i historią budynku, Pan Bernard postanowił go kupić i przywrócić mu dawny blask. Renowacja nie była łatwa ani szybka – trwała kilkanaście miesięcy i wymagała ogromnej determinacji, precyzji i serca. Właściciel nie tylko dbał o szczegóły konstrukcyjne, ale też sięgał do starych zdjęć i dokumentów, by jak najwierniej odtworzyć pierwotny wygląd domu.
Efektem tej pracy jest nie tylko zachowany zabytek, ale również przestrzeń kultury i pamięci.
Dom zyskał nie tylko nową funkcję, ale również duszę – jest dziś miejscem spotkań, opowieści i wzruszeń. Odwiedzają go zarówno turyści, jak i dawni mieszkańcy Mysłakowic, a niektóre wizyty, jak ta pewnej starszej kobiety z Ameryki Południowej, która odnalazła swoje dzieciństwo na archiwalnych fotografiach – na długo pozostają w pamięci właściciela.
Dzięki pasji i zaangażowaniu Pana Bernarda Kempińskiego, Dom Tyrolski nr 5 przestał być tylko zabytkiem – stał się żywym pomnikiem przeszłości, łączącym dawne tradycje z nowym życiem. To przykład na to, że miłość do historii może przerodzić się w coś trwałego i pięknego, dostępnego dla wszystkich.
Tablicę informacyjną widoczną na zdjęciu Pan Bernard wykonał za własne fundusze. Projekt i druk: agencja reklamowa z Mysłakowic – mediagrupa.eu

Brawa dla Pana Bernarda!